Karykatury na żywo rysuję na różnych imprezach – na eventach, targach, promocjach, weselach i innych. Ale nie tylko. Od lat zarysowuję karykaturami (i żartami) szkicowniki. Mam ich wiele – są rysunkowymi notatnikami, pełnymi twarzy, różnych postaci i karykatur zauważonych w wielu miejscach. Także notuję i szkicuję tam pomysły na swoje autorskie filmy animowane. Szkicowniki mają różne formaty: A4, A5 i mniejsze. Kiedy poruszam się po kraju, najczęściej w celu rysowania karykatur i mam wolną chwilę, w kawiarni lub w pociągu, a widzę ciekawą, interesującą twarz lub postać – sięgam po ołówek lub cienkopis i rysuję (zachowując dyskrecję). Często szkoda byłoby nie wykonać szybkiej notatki w postaci karykatury, czyli zabawnego portretu twarzy albo też całej postaci. Dlatego z przyjemnością biorę ołówek i notuję rysunkowo na papierze to co zwróciło moją uwagę albo kolejny… pomysł na żart rysunkowy czy film. Takie rysowanie z natury jest niewątpliwie treningiem dla ręki i oka rysownika – karykaturzysty – trzeba przekazać w kilku kreskach charakter twarzy czy postaci. Kiedyś nieżyjący już znakomity rysownik Juliusz Puchalski (1930 – 2011), u którego w warszawskiej pracowni miałem przyjemność gościć, powiedział: „Jak nie lubić karykatury, skoro jeden ruch ręki może zmienić smutnego faceta w wesołego, wściekłego w chmurę gradową, która na dodatek mówi coś śmiesznego… Dla karykatury nie ma rzeczy niemożliwych i bardzo dobrze” (cytat ze wstępu do książki Juliusz Puchalski „Szkice tendencyjne”, Zakład Wydawnictw „Sztuka Polska” Warszawa 1989). Staram się tę ideę wcielać w życie.
Poniżej prezentuję kilka stron ze szkicownika.